Piękne a zarazem tajemnicze i mroczne, budzą niepokój i dziwne odczucia. Krążą wokół nich podejrzane, osobliwe historie, jakoby miały być ogarnięte tajemniczą nadludzką siłą. Czy są przeklęte? Mowa tutaj o dwóch najbardziej znanych obrazach, które powszechnie uznawane są za dzieła, na których spoczywa do dziś klątwa! Ale czy tak jest naprawdę? A może to tylko zwykłe opowieści i ludzka histeria? Fakty mówią same za siebie…
Obraz, który przyprawia o mdłości…
„The Hands Resist Him” to tytuł obrazu namalowanego w 1972r. przez współczesnego artystę Billa Stonehama. Obraz przedstawia małego chłopca, którego autor utożsamia z własną osobą, oraz lalkę, która mu towarzyszy. Za oknem dostrzegamy dłonie. Według autora tego dzieła lalka jest symbolem przewodnika, którego zadaniem jest pokazanie artyście jego poprzednich wcieleń. Ręce są właśnie zmaterializowaniem jego poprzedniego życia, natomiast okno jest jakby „zasłoną”, bramą oddzielającą sen od rzeczywistości. Na pierwszy rzut oka widać kontrast jaki zastosował malarz pomiędzy jasnym, oświetlonym pomieszczeniem a ciemną przestrzenią za oknem. Daje to efekt tajemniczości oraz pobudza skrajne uczucia.
Wokół obrazu krążą dziwne opowieści, z których wynika, że malowidło posiada jakąś nadnaturalną siłę, czasem wręcz niebezpieczną dla życia. Sam fakt zginięcia w tajemniczych okolicznościach założyciela galerii w której znajdował się obraz wydaje się potwierdzać to przekonanie. Zastanawiające wydaje się też to, że po kilku dniach ginie również człowiek, który jako pierwszy wpisał obraz do katalogów dzieł sztuki. Ale to jednak nie wszystko. W 2000 roku pewna rodzina zgłosiła obraz do aukcji Ebay po tym, jak ich 4,5 letnia córka miała rzekomo widywać w swoim pokoju chłopca wychodzącego z obrazu. Dziewczynce dodatkowo miały ukazywać się inne dzieci, które toczą między sobą walkę. Rodzice nie pozostali obojętni na skargi córki i zainstalowali w pokoju dziewczynki aparat z czujnikiem na ruch. Już po trzech dniach okazało się, że ich córka mówiła prawdę. Na zdjęciach dostrzec można było chłopca, który wydawał się wyłaniać z obrazu. To też skłoniło rodziców do sprzedania malowidła, które ich zdaniem posiada jakieś paranormalne właściwości. Potencjalni kupcy oraz osoby będące na aukcji odczuwali niezwykłe uczucie strachu, które ni stąd ni zowąd pojawiało się podczas oglądania dzieła. Niektórzy donosili o pogorszeniu się samopoczucia, u innych pojawiały się omdlenia i zawroty głowy, natomiast dzieci na widok obrazu wybuchały płaczem. Czy to tylko zwykła ludzka histeria, a może faktycznie ingerencja sił nadprzyrodzonych? Sam artysta nie ma pojęcia skąd przekonanie, że obraz może być w pewien sposób nawiedzony.
Obraz przyczyną pożarów?
Przerażające doniesienia dotyczą także obrazu nieznanego hiszpańskiego malarza. Obraz, pod polskim tytułem „Płaczący chłopiec”, także wydaje się być przeklęty. Tajemnicze zdarzenia miały miejsce niedługo po skończeniu dzieła, kiedy to w tajemniczych okolicznościach spłonęła pracownia malarza, a kilka dni później zginął w wypadku chłopiec, którego artysta uwiecznił na obrazie. Jedyną rzeczą która nie uległa spaleniu był obraz „Płaczącego chłopca”. Po tym zajściu dzieło zostało masowo kopiowane na wyspach brytyjskich. Wydawałoby się, że klątwa pozostanie tylko we wnętrzu oryginału, jednak seria tajemniczych pożarów, jakie miały miejsce jesienią 1985r. na terenach Wielkiej Brytanii dowodzi tego, że klątwa też została skopiowana. Każdy z niewyjaśnionych jak dotąd pożarów miał związek z kopią obrazu, bowiem na miejscu katastrofy nie pozostało nic, oprócz tajemniczego malowidła, które nie było w żaden sposób uszkodzone przez ogień. Całą sprawą zajął się strażak Peter Hall, kiedy jego brat zaniósł jedną z kopii obrazu do domu i po kilku dniach jego mieszkanie doszczętnie uległo spaleniu. Jedynym nietkniętym przedmiotem był obraz nieznanego malarza. Po opublikowaniu artykułu w lokalnej gazecie dochodziło do coraz częstszych doniesień dotyczących niezwykłych podpaleń związanych z kopią obrazu „Płaczącego chłopca”. Niektórzy byli zdania, że celem całego zamieszania było wzbudzenie propagandy wśród ludności z racji kończącego się „sezonu ogórkowego”, natomiast z dnia na dzień dochodziło do coraz częstszych doniesień, jakoby obraz był głównym sprawcą niewyjaśnionych pożarów. Doniesienia takie dochodziły min. z Leeds, Nottingamu, Oxfordu i wysp Wight. 21 października spłonęła restauracja w Great Yarmouth. Wszystko zostało doszczętnie strawione przez ogień za wyjątkiem tajemniczego dzieła. Podobny schemat wystąpił w pożarze 3 dni później, kiedy to bez dachu nad głową pozostała rodzina Godberów z Herringhorpe na południu Yorkshire. Ocalało jedynie malowidło „Płaczącego chłopca”. Dziwne wydaje się to, że wszystkie obrazy znajdujące się w jednym pomieszczeniu spłonęły, natomiast sławny obraz nie uległ zniszczeniu. Dzień później swój cały dobytek traci rodzina Amosów z Merseyside. Przyczyna pożaru jak we wszystkich przypadkach- nieznana. Niespełna 24 godziny po zdarzeniu z Merseyside płonie dom strażaka Freda Torwera z Telford w Shopshire. We wszystkich przypadkach jedyną ocalałą rzeczą było malowidło, któremu bez cienia wątpliwości można było nadać miano „przeklętego”. Najbardziej chyba rozpowszechniony przez media przypadek dotyczył niejakiego Williama Armitagea, 67 letniego starca z Weston- Cuper- Mare (Avon). Mężczyzna spłonął w pożarze, a miejscowa straż pożarna obok zwęglonego ciała znalazła niczym nieuszkodzony obraz „Płaczącego chłopca”.
Wydawałoby się, że klątwa dosięgnie każdego, kto posiada kopię malowidła nieznanego artysty, ale doniesienia z 12 października dowodzą tego, że złe czary dosięgają także osoby które pomagały zlikwidować przeklęte dzieło. Tak było w przypadku Malcoma Voughana z Church Down, który pomógł swojemu sąsiadowi zniszczyć obraz, a po powrocie do domu okazało się, że w płomieniach stoi jedno z pomieszczeń jego mieszkania. Straż pożarna nie była w stanie odnaleźć przyczyny pożaru. Tajemnicza, mroczna historia obrazu skłoniła ludność do masowego niszczenia dzieła w celu wyzbycia się klątwy. Mimo wszystko niektórzy sądzą, że ingerencja obrazu działa nawet po jego zlikwidowaniu. Przykładem może być pewna kobieta z Leeds, która sądzi, że jej mąż oraz trzech synów zginęło w pożarze przez nadludzką ingerencję obrazu. Podobnie twierdzi pani Woodward z Londynu, która straciła syna, córkę, męża i matkę. Kobieta doszukuje się winy w przeklętym obrazie, który kiedyś posiadała…
Dziś, mimo szerzącego się na świecie racjonalizmu istnieją poglądy opowiadające się za tym, że na dziełach spoczywa klątwa. O ile w pierwszym przypadku sam autor dzieła nie ma pojęcia, dlaczego jego obraz uważany jest za nawiedzony, to w przypadku malowidła „Płaczącego chłopca” nie znamy opinii hiszpańskiego malarza na ten temat. Ciekawe, czy te dwie historie to produkt ludzkiej wyobraźni i histerii w celu zasiania zwykłej propagandy, czy rzeczywiście te dzieła sztuki przesiąknięte są działaniem złej siły nadnaturalnej...?Jeśli to prawda, to jakie jest pochodzenie tych sił, skąd się wzięły? Tego się raczej nigdy nie dowiemy...
źródła: informacje i grafika- Internet |